Szczotkowanie wydaje Ci się nudne? Nie chcesz już dłużej słuchać o regularnych wizytach w gabinecie dentystycznym, nitkowaniu czy wnikliwym dobieraniu preparatów? Wiesz, że próchnica stała się chorobą cywilizacyjną, a długotrwała ignorancja prowadzi do paradontozy? Jednak jest jeszcze coś, o czym nie masz pojęcia…
Od kiedy zęby zaczynają nam rosnąć jesteśmy przekonywani, jak ważne jest zachowanie ich w dobrej kondycji. Mało wiemy jednak o ich historii czy różnicach kulturowych w tym temacie. Równie interesującą ciekawostką są zaskakująco wysokie ceny, które wydano za zęby znanych osób. Poznaj fakty na temat uśmiechu, których wcześniej nie miałeś okazji usłyszeć.
Piękne zęby mogą być czarne
Czarne zęby kojarzą Ci się jedynie z zaniedbanym uśmiechem? Błąd! W Japonii zwyczaj czernienia uzębienia ma nie tylko swoją nazwę, ale i bogatą historię. Początki ohaguro sięgają starożytnej arystokracji. Za czasów Samurajów oznaczały przynależność i lojalność wobec wodzów. Dla gejsz był to natomiast kontrast względem białego makijażu. Oprócz symbolu piękna, praktykowanie zwyczaju miało na celu wzmocnić zęby i zapobiegać próchnicy. Kobiety ponadto farbowały zęby, żeby pokazać swoją gotowość do wyjścia za mąż. Jak uzyskać czarny kolor? Do roztworu żelaza w kwasie octowym dodawano sproszkowane żołędzie oraz taninę. Nakładanie preparatu następował raz na kilka dni, dla utrzymania efektu. Choć dziś nie jest już to tak popularny zwyczaj, wciąż można spotkać plemiona z czarnymi zębami w niektórych częściach Azji. – W kulturze Zachodu atrakcyjny uśmiech utożsamiamy ze śnieżnobiałymi zębami. Natomiast wśród Japończyków króluje całkowicie odmienny kanon piękna. Przyglądając się trendowi „czarnego uśmiechu” niektórzy wciąż mogą być zszokowani tego rodzaju metodą leczenia czy wydobywania kobiecego piękna – komentuje lek. stom. Tomasz Niżański, Eurodent Rzeszów.
Kto ma ząb ten ma władzę
Niewielkich rozmiarów ząb schowany w siedmiu bogato zdobionych relikwiarzach? To nie bajka, tylko najprawdziwsza historia z azjatyckiej wyspy Sri Lanka. Według jednej z legend, ząb został wykradziony ze stosu pogrzebowego Buddy. Druga wersja zaś głosi, że w trakcie palenia ciała uniósł się ponad stos, co oznaczało chęć pozostania na ziemi. Na Sri Lankę ząb dotarł dzięki hinduskiej księżniczce. Uciekając ze swojego kraju przed atakującą armią przemyciła go we włosach. Od tamtej pory bezcennej relikwii strzegli kolejni królowie, a przez lata stała się ona symbolem władzy. Aktualnie ząb znajduje się w kaplicy w miejscowości Kandy. Pielgrzymi i turyści oddają mu cześć trzy razy dziennie podczas rytuału zwanego puja. Doczekał się on także swojego święta, corocznie obchodzony jest 11-dniowy Festiwal Perehara. W trakcie uroczystości bohater wydarzenia jest niesiony na grzebiecie słonia o najdłuższych kłach.
Bezcenne zęby
56 tys. dolarów – dokładnie za taką kwotę sprzedano najdroższy ząb na świecie. I bynajmniej nie był to ząb noblisty, gwiazdy Hollywood czy światowej sławy polityka. Jego właścicielem był dinozaur, Tyrannosaurus Rex. 13-centymetrowy ząb został kupiony podczas aukcji Bonham Hall. Jak się okazuje, nie jest to rekord. Jeszcze droższa okazała się być czaszka prehistorycznego tygrysa z pełnym uzębieniem – nowy nabywca wydał na nią aż dwa razy więcej, a dokładnie 116,5 tys. dolarów. Choć dalej są to niebagatelne ceny, zęby ludzi wydają się stosunkowo tanie. Za trzonowca Johna Lennona kanadyjski dentysta zapłacił bagatela 31 tys. dolarów. Wcześniej najdrożej wyceniony był ząb Napoleona Bonaparte – kosztował „zaledwie” 28 tys. dolarów. A czym najlepiej pielęgnować takie drogie zęby? Oczywiście najdroższą szczoteczką świata. Na tytanowy przyrząd nie będą mogli pozwolić sobie wszyscy – cena sięga 13 tys. zł. Jednak zapewnia on nie tylko elegancki i nowoczesny wygląd, ale co najważniejsze – cały pokrywa powłoka antybakteryjna. Po zakupie nie trzeba się też martwić o eksploatację szczoteczki, producent zobowiązał się co pół roku bezpłatnie wysyłać klientom pakiet wymienne główki.
Zęby choć są z nami nieustannie przez całą dobę. Wydaje nam się, że już niczego nowego się o nich nie dowiemy. Te niewielkie powody do uśmiechu jednak dalej potrafią zaskoczyć. Pamiętajcie, żeby odkryć coś nowego, nie zawsze trzeba śledzić nowinki technologiczne.